poniedziałek, 30 maja 2011

Dlaczego nie warto się reklamować w firmach GetPaid?

Dlaczego nie warto się reklamować w firmach GetPaid?

Autorem artykułu jest Damian Daszkiewicz



Firmy GetPaid (GPT, GPTR) płacą użytkownikom za kilkanie w linki w mailach, które wysyłają do swoich użytkowników. Po prostu dzielą się przychodami z reklam z osobami, które otrzymują owe reklamy. Do firm GetPaid zapisują się osoby, które chcą zarobić pieniądze. Mogłby się wydawać, że jest to świetna grupa docelowa, której można wysyłać reklamy programów partnerskich (osobom, które interesują się zarabianiem w internecie wysyłamy reklamy związane z zarabianiem poprzez promowanie programów partnerskich). Niestety, ale mój pomysł został dość szybko zweryfikowany...
Firmy GetPaid (GPT, GPTR) płacą użytkownikom za kilkanie w linki w mailach, które wysyłają do swoich użytkowników. Po prostu dzielą się przychodami z reklam z osobami, które otrzymują owe reklamy. Do firm GetPaid zapisują się osoby, które chcą zarobić pieniądze. Mogłby się wydawać, że jest to świetna grupa docelowa, której można wysyłać reklamy programów partnerskich (osobom, które interesują się zarabianiem w internecie wysyłamy reklamy związane z zarabianiem poprzez promowanie programów partnerskich). Niestety, ale mój pomysł został dość szybko zweryfikowany. Otóż owe osoby nie czytają treści reklam, tylko klikają w linki i czekają aż reklama zostanie zaliczona (zazwyczaj trzeba odczekać 30 sekund). Po tym czasie owe osoby otwierają kolejny email z reklamą i klikają w inny link. Często jest tak, że nawet nasze reklamy nie są czytane, tylko owe osoby automatycznie klikają w link reklamowy.

Efekt mojej reklamy był taki, że kilkanaście osób się zapisało do jakiegoś wielopoziomowego programu partnerskiego. Jednak, ani jedna z tych osób nic nie zarobiła. Mało tego - nawet kilka osób po kilku dniach wysłało mi emaile w stylu "co robię źle, że nie przychodzą do mnie od nich maile z płatnymi linkami"? To mnie załamało, tym bardziej, że w treści maila wyraźnie napisałem o co chodzi w owym programie partnerskim.

Innym razem postanowiłem zareklamować stronę, na której są reklamy GoogleAdSense (wiadomo, będę miał niskim kosztem około 2 tysiące wizyt, więc na pewno kogoś moja strona zainteresuje i może przy okazji kliknie w reklamy). Niestety, po raz kolejny przekonałem się, że osoby zarabiające w firmach GetPaid nie czytają otrzymywanych mailii, tylko czekają na nabicie kolejnego grosika. Miałem dużo wizyt, ale zdecydowana większość osób nawet nie weszła na ani jedną podstronę. Zarobki w GoogleAdSense nie odbiegały od zarobków z dnia poprzedniego, nie tylko wyrzuciłem pieniądze w błoto, ale również owe osoby wygenerowały mi zbędny transfer.

Pomimo, że reklama w firmach GetPaid jest tania, to nie zachęcam do jej kupowania. Będą to pieniądze wyrzucone w błoto. Lepiej zainwestować w OnetBoksy, czy GoogleAdWords, będzie drożej, ale przynajmniej przyniesie to jakiś efekt.
---

Damian Daszkiewicz prowadzi serwis SkutecznyPartner.pl poświęcony programom partnerskim


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak zrealizować czek?

Jak zrealizować czek?

Autorem artykułu jest Damian Daszkiewicz



Uczestnicy programu partnerskiego Google AdSense otrzymują czeki (co prawda jest już możliwość otrzymywania przelewów, ale nie każdy się na to decyduje). Problem się pojawia w chwili otrzymania czeku, gdyż nie każdy wie, jak taki czek zamienić na gotówkę. Ponieważ otrzymałem kilka czeków, więc postanowiłem się podzielić swoim doświadczeniem.
Uczestnicy programu partnerskiego Google AdSense otrzymują czeki (co prawda jest już możliwość otrzymywania przelewów, ale nie każdy się na to decyduje). Problem się pojawia w chwili otrzymania czeku, gdyż nie każdy wie, jak taki czek zamienić na gotówkę. Ponieważ otrzymałem kilka czeków, więc postanowiłem się podzielić swoim doświadczeniem.

Istnieją dwa sposoby realizacji czeku: inkaso i skup. Skup polega na wypłaceniu pieniędzy "od ręki", natomiast oddając czek do inkasa należy uzbroić się w cierpliwość, gdyż pieniądze dostaniemy za około 6 tygodni. Zanim bank otrzyma pieniądze, musi nasz czek wysłać do centrali (pocztą) a centrala wyśle czek do centrali banku w kraju z którego pochodzi czek. Centrala tamtego banku wyśle czek do oddziału banku, w którym został wystawiony czek, aby stwierdzić czy czek jest prawdziwy. Dopiero wtedy bank ma pewność, że czek jest prawdziwy i może wypłacić pieniądze. Być może w XXI wieku korzystanie ze zwykłej poczty jest przestarzałe, ale banki muszą się jakoś bronić przed fałszerzami. Zaletą tego rozwiązania jest prawie 100% pewność że dany czek jest prawdziwy (albo fałszywy) i że czek ma pokrycie, wadą jest bardzo długi czas oczekiwania na pieniądze.

Powróćmy jednak do procedury skupu czeku, gdyż to jak banki sobie z tym radzą raczej nas nie interesuje. Naszym zmartwieniem jest wymiana czeku na gotówkę ;-) Jeśli mamy dużo szczęścia to czek pójdzie do skupu. Jednak nie każdy bank chętnie skupuje czeki, gdyż bank pieniądze z czeku otrzyma za około 6 tygodni, więc bank nas w pewnym sensie kredytuje (i bierze na siebie ryzyko, że czek może być fałszywy). Jeśli dany bank skupuje czeki i dany czek już kilka razy był przez dany bank realizowany, to wtedy bank chętnie weźmie owy czek do skupu. W przeciwnym wypadku będziemy musieli oddać czek do inkasa i czekać na pieniądze około 6 tygodni. Jeśli czek jest brany do skupu, to pieniądze zostaną nam wydane od razu (po podpisaniu kilku papierków). Proponuję wypłacać pieniądze w dolarach, gdyż banki mają tak kiepskie kursy walut, że lepiej iść z dolarami do pierwszego lepszego kantoru i dopiero tam je wymienić na złotówki. Jeśli masz konto walutowe, to oczywiście istnieje możliwość zrobienia przelewu na to konto (nie polecam robienia "przelewu" na zwykłe konto bo kursy walut są niezbyt ciekawe).

Natomiast jeśli nie masz szczęścia i dany czek idzie do inkasa to musisz się urbroić w cierpliwość. Po złożeniu czeku i podpisaniu kilku papierków idziesz do domu. Bank podobno ma do Ciebie zadzwonić, gdy przyjdą pieniądze z realizacji czeku (tutaj radzę uważać, gdyż zdarzyło się, że bank nie zadzwonił a pieniądze już były). Należy trzymać ze sobą podpisane papierki, gdyż wśród nich powinien być list inkasowy który jest jakby potwierdzeniem tego, że posiadasz czek (bank zabrał Tobie czek, za który wystawił pokwitowanie ;-)

Jest jeszcze jedna ważna rzecz o której nie powiedziałem - należy mieć ze sobą dowód osobisty. To jest jedyny dokument który jest przez banki honorowany (kiedyś chciałem dać prawo jazdy, ale pani z okienka zaprotestowała). Dowód jest bardzo ważny, gdyż czeki są IMIENNE i tylko osoba do której czek jest adresowany może go zrealizować.

Listę banków, które realizują czeki można znaleźć na forum: Pozycjonowanie i Optymalizacja, na którym są dwa ciekawe wątki: W jakim banku zrealizować czek i Lista oddziałów skupujących czeki od ręki i bez zakładania konta
---

Damian Daszkiewicz prowadzi serwis SkutecznyPartner.pl poświęcony programom partnerskim


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Programy partnerskie z innej perspektywy

Programy partnerskie z innej perspektywy

Autorem artykułu jest Damian Daszkiewicz



Od kilku miesięcy pracuję jako programista w firmie Enenta. Za zadanie miałem wdrożyć program partnerski. Ponieważ znam się troszkę na programach partnerskich jak również znam się na programowaniu, więc to zlecenie jest dla mnie idealne - łączę dwie pasje. Wcześniej jednak z programami partnerskimi miałem do czynienia od nieco innej perspektywy (tylko jako partner). W tym krótkim artykule chciałbym napisać kilka ciekawych obserwacji. Być może te obserwacje zwykłemu partnerowi się nie przydadzą, ale jak mawia stare porzekadło warto jest poznać swojego wroga.
Od kilku miesięcy pracuję jako programista w firmie Enenta. Za zadanie miałem wdrożyć program partnerski. Ponieważ znam się troszkę na programach partnerskich jak również znam się na programowaniu, więc to zlecenie jest dla mnie idealne - łączę dwie pasje. Wcześniej jednak z programami partnerskimi miałem do czynienia od nieco innej perspektywy (tylko jako partner). W tym krótkim artykule chciałbym napisać kilka ciekawych obserwacji. Być może te obserwacje zwykłemu partnerowi się nie przydadzą, ale jak mawia stare porzekadło warto jest poznać swojego wroga.

Aktywność partnerów
Zauważyłem, że około 90% partnerów nic nie robi. Jednak to nie było dla mnie nowe odkrycie - wcześniej jako partner obserujący swoją strukturę poleconych w programie partnerskim cnebpoints zauważyłem to samo.

Narzekanie, że nie ma nowych narzędzi
Na różnych forach internetowych, czy w mailach do właściciela danego programu partnerskiego często się narzeka, że nie ma takiej a takiej rzeczy. Przykładem jest forum programu partnerskiego złotych myśli. Ludzie (w tym ja też ;-) narzekają, że brakuje im jakiejś opcji. Jeśli dany pomysł jest dobry to ktoś z ekipy ZM pisze, że jest bardzo zajęty, ale np. za 2 tygodnie ta rzecz będzie zrobiona. Mija miesiąc, tej rzeczy nie ma a partnerzy dalej narzekają. Z zewnątrz wygląda to tak jakby ZM olewali partnerów i byli bardzo leniwi. Jednak rzeczywistość jest inna: będąc programistą w Entencie sam czasami obiecałem, że dane narzędzie wdrożę np. w ciagu 2 dni, ale nagle wypadało coś ważniejszego i nie spełniałem obietnicy (przykładowo - jeśli się okazuje że w niektórych specyficznych przypadkach prowizja nie jest naliczana, albo np. prowizja jest liczona ze złego wzoru to naprawienie tej usterki jest dużo ważniejsze niż np. dodanie nowych bannerów).

Jest jeszcze druga strona tego problemu - często programista robi to czego nie widać. Przykładowo jeśli dodam np. możliwość tworzenia kampanii to partnerzy są zadowoleni bo mają nowe narzędzie. Ale gdy napiszę jakąś aplikację dla księgowej, która usprawni jej pracę to partnerzy tego nie zobaczą i będą narzekali, że czekają już 2 tygodnie na daną rzecz a programista się obija. A wbrew pozorom tworząc program partnerski tworzy się nie tylko panel administracyjny dla partnerów ale również jakiś panel administracyjny dla właściciela programu partnerskiego
---

Damian Daszkiewicz prowadzi serwis SkutecznyPartner.pl poświęcony programom partnerskim


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Zakup kontrolowany

Zakup kontrolowany

Autorem artykułu jest Damian Daszkiewicz



Jaką masz pewność, że dany program partnerski jest uczciwy? Teoretycznie żadnej. Niby można tylko zaufać właścicielowi danego programu partnerskiego, ale można zrobić prosty eksperyment. Otóż wystarczy zamówić produkt z własnego linku partnerskiego i sprawdzić, czy prowizja została naliczona...
Jaką masz pewność, że dany program partnerski jest uczciwy? Teoretycznie żadnej. Niby można tylko zaufać właścicielowi danego programu partnerskiego, ale można zrobić prosty eksperyment. Otóż wystarczy zamówić produkt z własnego linku partnerskiego i sprawdzić, czy prowizja została naliczona...

Jest to dość kosztowne rozwiązanie, ale z drugiej strony jeśli dzięki tej metodzie zauważysz, że prowizje nie są naliczane, to ta inwestycja się zwróci. Jeśli prowizja zostanie naliczona, to będziesz miał pewność, że warto działać w danym PP. Jednak "zakup kontrolowany" wcale nie jest taki prosty. Załóżmy, że jestem nieuczciwym właścicielem PP, który nalicza np. tylko co drugą prowizję. Jeśli bym zobaczył, że ktoś zamówił towar na siebie, to wtedy naliczyłbym mu prowizję niezależnie od tego, czy teraz była kolej na zaliczenie, czy nie zaliczenie prowizji. Oprócz tego w niektórych programach partnerskich jest tak, że nie można zamawiać towarów na siebie ze swojego linku partnerskiego (w końcu PP jest po to, aby sklep miał więcej zamówień a nie po to, aby partnerzy kupowali sobie produkty ze zniżką, gdyż wtedy każdy klient mógłby przed złożeniem zamówienia zapisać się do PP). Dlatego robiąc zakup kontrolowany należy zamówić produkt na kogoś innego (np. na kolege, na kogoś z rodziny, kto ma inne nazwisko niż Ty). Przeprowadzając zakup kontrolowany należy pamiętać o jednej rzeczy: należy kliknąć w swój link partnerski i mieć pewność, że w cookies zostało zapisane Twoje ID. Dlatego warto jest zamknąć przeglądarkę (jeśli chwilę temu się logowałeś do panelu programu partnerskiego, gdyż przeglądarka może zapamiętać jakieś zmienne np. numer sesji), wyczyścić ciasteczka, historię i dopiero wtedy wejść przez swój link partnerski. Dobrym rozwiązaniem jest skorzystanie z innego komputera (w końcu ktoś może monitorować adresy IP osób logujących się do panelu administracyjnego programu partnerskiego i adresy IP osób składających zamówienie a nam zależy na tym, aby nikt nie wiedział, że jest to zakup kontrolowany). Jeśli nie możesz skorzystać z innego komputera, to możesz np. zainstalować inną przeglądarkę internetową.

Jest jednak pewien problem - czy jednokrotny zakup kontrolowany jest wiarygodny? Myślę, że nie. Po pierwsze: zawsze mogłeś mieć np. problemy z ciasteczkami i nie zostało zapisane Twoje ID partnera (raczej takie przypadki zbyt często się nie zdarzają). Oprócz tego należy uwzględnić fakt, że jeśli właściciel danego PP zatwierdza tylko co drugie zamówienie, to mogłeś mieć pecha i trafić na to zamówienie, które zostanie zaliczone (i błędnie będziesz twierdził, że dany PP jest uczciwy). Dlatego warto jest w pewnych odstępach czasowych złożyć 2-3 zamówienia, aby mieć 100% pewność że nikt Ciebie nie oszukuje
---

Damian Daszkiewicz prowadzi serwis SkutecznyPartner.pl poświęcony programom partnerskim


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Macham skrzydełkami - Efekt Motyla

Macham skrzydełkami - Efekt Motyla

Autorem artykułu jest Tomek Urban



Dziś pewna osoba poprosiła mnie był podał adres strony na której zarabiam na programie partnerskim. Tak się uśmiechnąłem sam do siebie, bo sam do końca nie pamietam ile mam stronek. A mam ich dużo - małych, dużych przeróżnych. Same jakoś wychodzą. Gdy wpadnę na pomysł zrobienia czegoś to robi...

Dziś pewna osoba poprosiła mnie był podał adres strony na której zarabiam na programie partnerskim. Tak się uśmiechnąłem sam do siebie, bo sam do końca nie pamietam ile mam stronek.

A mam ich dużo - małych, dużych przeróżnych. Same jakoś wychodzą.

Gdy wpadnę na pomysł zrobienia czegoś to robię… zamiast o tym rozmyślać. Potem powstaje taka jedna, druga, trzecia i czwarta stronka. Większością z tych stronek, rzecz jasna po zrobieniu się nie zajmuję, bo nie ma po co… same działają, najwyżej zadbam o to by znalazły się w katalogach lub ewentualnie później gdzieś do nich wrzucę link.

Czasem jednak powstanie stronka, która mi i internautom się spodoba Tak właśnie przykładowo powstała Gazetka Kreatywna, wróciłem do domu z kolejnego Festiwalu Nauki, gdzie robiłem mały trening twórczości no i pomyślałem sobie, a wrzucę to do neta, więc wrzuciłem. I jak się okazało, bardzo się ludziom spodobało (Gazetka ma obecnie ponad 3000 czytelników), tak więc nad tą stronką przysiadłem dłużej i rozwijam ją dalej.


Działaj… działaj… (znaczy się machaj skrzydełkami)

Ale wiem jedno… gdybym nadal rozmyślał o tym jaką stronkę mam zrobić, żadna Gazetka Kreatywna by nigdy nie powstała…

Mógłbym porównać moje namiętne tworzenie nowych stronek do tego co Kamil Cebulski opisał w swojej książce Efekt Motyla.

Robiąc nowe stronki, nie robię nic innego jak macham skrzydełkami i szukam tego co zadziała. Obecnie mógłbym powiedzieć, że nawet znalazłem… mam kilka serwisów do których wracam (przykładowo ten blog). Mógłbym powiedzieć, że to mi wystarcza, choć dalej sobie macham bo to lubię

I pamiętaj… zamiast rozmyślać zrób coś… jak nie wyjdzie to zrób coś dalej… efekt motyla sam przyjdzie, jeśli nie będziesz oczekiwał zbyt wiele, a będziesz machał skrzydełkami nieprzerwanie.

PS: Kiedyś napisałem kurs zarządzania czasem... po roku od napisania, dzwoni pani z radia, TV prosi o wywiad… (pewnie dlatego, że jest na wysokiej pozycji w google pod to hasło) znasz takiego, dla którego byłaby to sytuacja wymarzona?

Ja znam nie jednego, dlatego więc poleciłem jej znajomego... który to znajomy bardzo się ucieszył, lecz sam za mało machał skrzydełkami... by to do niego zadzwoniła w pierwszej kolejności.

---

Autor Tomek Urban, właściciel serwisów ebiznes.org.pl, Gazetki Kreatywnej


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl