niedziela, 28 listopada 2010

Ministrona – do czego służy?

Autorem artykułu jest Leszek Maruszczyk




W internetowej rzeczywistości zaczynają dominować obszerne serwisy. Wszyscy znamy takie nazwy, jak Onet, Wirtualna Polska. Jest w nich niezliczona ilość działów tematycznych, a te dzielą się jeszcze bardziej szczegółowo – na mniejsze "dzialiki", więc zwykły internauta nie ma szans odwiedzić w takim serwisie wszystkich podstron.

Także zwykłe prywatne strony – blogi, fora dyskusyjne – mają całą masę podstron, każda na inny temat, to wszystko podzielone na niemałą liczbę kategorii i tematów.


Dlaczego powstaje tak wiele rozbudowanych serwisów?


Odpowiedź może tkwić w algorytmach wyszukiwarek internetowych, które premiują strony posiadające więcej treści. Dzisiaj trudno jest wypozycjonować na średnio konkurencyjną frazę witrynę składającą się ze strony głównej i kilku podstron. O wiele łatwiej jest wypromować ogromny serwis, składający się z licz by podstron liczonej w setkach, a może i tysiącach.


Ale jest w tym wszystkim pewien szkopuł. W wielkim serwisie internetowym bardzo trudno znaleźć wiadomości głęboko ukryte – na starej, czy nienajlepiej podlinkowanej stronie. Oczywiście zakładając, że poszukiwana wiedza w ogóle znajduje się w takiej witrynie.


W tym momencie z pomocą przychodzą stare dobre ministrony internetowe. Nie ma w nich setek podstron – na ogół jest ich nie więcej, jak dziesięć. Nie ma w nich niezliczonej ilości treści i wiedzy, której nikt nigdy w całości nie przeczyta. Za to jest na ogół dosyć dokładne omówienie jednego konkretnego tematu, zazwyczaj takiego, który zapełnia jakąś lukę – niszę w Internecie. Nie ma treści, która była już publikowana w wielu innych miejscach w Internecie, tyle, że opisana innymi słowami. Nie ma zbędnych informacji "przy okazji", za to ścisłe omówienie wybranego zagadnienia – zgodnie z zasadą: minimum słów, maksimum treści.


Czy w dzisiejszej sieci taka koncepcja ma szanse się obronić?


Jak najbardziej. Dzisiaj internautów zaczynają już irytować serwisy z nieco sztucznie napompowaną objętością, które tak naprawdę niewiele dają nowych informacji. Zaś ministrony może nie są przydatne dla każdego, za to z pewnością mogą zaspokoić głód wiedzy specjalistycznej, omówionej możliwie najkrócej i jak najdokładniej, bez kuszenia dodatkowymi informacjami, których użytkownik tak naprawdę nie potrzebuje.


---

--


Leszek Maruszczyk


Darmowe materiały - ściągnij i Ty!



Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz